Fabuła była zajebista. To że była krótka i łatwa (w niektórych momentach wyczerpująca ) wynagradza masa super misji pobocznych, ciekawostki oraz krajobraz. Polecam gre wszystkim bez wyjątków!
_________________ "Sovngard mnie woła, Sovngard mnie czeka. Niech czeka, niech czeka, w Skyrim'ie jest beka. Expie na krabach, na wilkach czasami. Zadaje potężne uderzenia mieczami!" ~Nonojakk, 2014
O super, coś takiego może sprawić, że nie przejdę tej walki umierając tylko 4 razy xd Szczerze dla mnie trudniejsza była walka na Gardle Świata, bo tam byłem sam, bo Pathurnaax nic nie robił
Dzięki
_________________ "Sovngard mnie woła, Sovngard mnie czeka. Niech czeka, niech czeka, w Skyrim'ie jest beka. Expie na krabach, na wilkach czasami. Zadaje potężne uderzenia mieczami!" ~Nonojakk, 2014
Tytuł: Re: Wrażenia po ukończeniu głównego wątku (Spoilery)
Napisane: 01 cze 2014, 21:28
Niedzielny gracz
Dołączył(a): 12 kwi 2014, 18:15 Posty: 25
Gra w: Skyrim, Wiedźmin 1 i 2, seria Assassin's Creed
Witam was. Nie zaskoczę pewnie stwierdzeniem, że główny wątek przeleciał mi jak z bicza trzasnął i choć Sovngard iście mnie zauroczył swoimi rajskimi krajobrazami, to brakowało prawdziwego zakończenia całej historii. Przyjmując, że pojawienie się smoków było zjawiskiem niesamowitym, a w zbadanie ich sprawy rzekomo zaangażowało się całe Skyrim, Cesarstwo i Aldmerskie Dominium, dziwnym jest, że wielkie zwycięstwo Smoczego Dziecięcia przechodzi zupełnie bez echa, niezauważone. Trzecia sprawa to stopień trudności. Otóż wielki Alduin zdawał mi się słabszy od przeciętnego starszego smoka. Grałam na poziomie czeladnika klasycznym magiem na poziomie czterdziestym którymś, z rozwiniętą najlepiej magią przywołania, przemiany i iluzji. Całkiem niewiele perków miałam na zniszczenie (tylko na zmniejszenie ilości many i oburącz), a moje ogniste kule i lodowe włócznie zabierały mu od razu kawał życia. Spodziewałam się trudnej walki, tymczasem nie zginęłam ani razu, a nawet dobrze nie owiało mnie ognistym czy lodowym oddechem. Cóż, powinien nasz zły smok mieć przynajmniej zdolność regeneracji, jak zwykły śnieżny troll. Poza tym historia mi się podobała, mimo że zdecydowanie nie dominuje w grze, a wątku nie można przejść przynajmniej na dwa sposoby.
Tytuł: Re: Wrażenia po ukończeniu głównego wątku (Spoilery)
Napisane: 02 cze 2014, 14:02
Niedzielny gracz
Dołączył(a): 26 maja 2014, 14:40 Posty: 44 Lokalizacja: Przed komputerem
Gra w: Skyrim z dodatkiem Dragonborn, niedługo Dawnguard
Przyznaję pełną rację użytkowniczce Shahkulu. Ostatnią misję wykonałam gdzieś około poziomu 50, na poziomie mistrz. Po Alduinie, Pożeraczu Światów spodziewałam się naprawdę długiej i trudnej walki. Tymczasem po strąceniu go Smokogrzmotem, wystarczyło kilkanaście machnięć zaklętym mieczem, lecząc się przy tym z dwa razy, żeby rozpadł się w efektownej scence. Co do samego głównego wątku, uważam, że był naprawdę ciekawy. Krótki, ale mimo to podobał mi się. Trochę mało było tego zdziwienia i zaskoczenia po tym, gdy dowiedziałam się, że jestem Smoczym Dziecięciem. Brakowało też jakiejkolwiek reakcji otoczenia po pokonaniu Alduina. Szczerze mówiąc, główny wątek był jakiś taki mało "główny". Bardziej wciągnęły mnie misje np. Akademii Magów czy Gildii Złodziei. Możliwe, że gdybym pewnego dnia nie zajrzała w dziennik, wogóle zapomniałabym o Alduinie i ratowaniu świata .
@Agastymil Ja również nie byłem bardzo zaskoczony po wiadomości, że jestem Smoczym Dziecięciem, ale to pewnie dlatego, że oglądałem trailery, czytałem recenzje i interesowałem się grą przed jej kupnem. Co do walki finałowej, jest za krótka i zbyt łatwa, a sam Sovngard nie ma nam dużo do zaoferowania, przez co jest na niższym poziomie.
@Shahkulu Też mnie boli, że po pokonaniu Alduina, nie ma żadnej uroczystości, czy powitania, oprócz rozmowy z Pathurnaxem. Faktem jest, że nikt nie wie co stało się w Sovngardzie, a naszej postaci niestety brak opcji dialogowej, aby się tym pochwalić i niedowiarkom to udowodnić (Bójka ). Też nie czuje zakończenia się głównego wątku, bo nie ma żadnego jego potwierdzenia, oprócz rozmowy z Pathurnaxem.
~Powracam do pisania na tym epickim forum ~
_________________ "Sovngard mnie woła, Sovngard mnie czeka. Niech czeka, niech czeka, w Skyrim'ie jest beka. Expie na krabach, na wilkach czasami. Zadaje potężne uderzenia mieczami!" ~Nonojakk, 2014
Tytuł: Re: Wrażenia po ukończeniu głównego wątku (Spoilery)
Napisane: 09 cze 2014, 14:47
Niedzielny gracz
Dołączył(a): 26 maja 2014, 14:40 Posty: 44 Lokalizacja: Przed komputerem
Gra w: Skyrim z dodatkiem Dragonborn, niedługo Dawnguard
@nonojakk Mi nie chodziło o zdziwienie w realu, tylko w grze Oczywiście jeszcze przed rozpoczęciem gry wiedziałam, że będę Dovahkiinem. Brakowało mi zdziwienia NPC w Skyrim z tego powodu. Właściwie nie tylko w tym momencie, przez cały wątek główny - co wg. mnie jest jedną z jego poważniejszych wad. Co do Sovngardu: Bardzo ładny, ale malutki .
Tytuł: Re: Wrażenia po ukończeniu głównego wątku (Spoilery)
Napisane: 29 cze 2014, 22:26
Niedzielny gracz
Dołączył(a): 27 cze 2014, 14:11 Posty: 29
Hehe, ja nie rozumiem ludzi, którzy kupują gry typu Skyrim, a następnie kończą grę na poziomie 13-16. Jak można grać w grę RPG wykonując sam wątek główny? Ja skończyłem grę na wojowniku z bronią jednoręczną i ciężkim pancerzem na około 35 lvl. Aktualnie gram łuczniczką jestem 2/3 wątku głównego i mam 38 lvl xD Gra niestety (wątek główny) była za krótka. Po zabiciu Alduina gra troszeczkę traciła urok i odechciało mi się w nią grać. Drugim minusem jest to, że nikt nie zauważył, że zabiłem Alduina i uratowałem świat przed końcem (moje odczucie).
Tytuł: Re: Wrażenia po ukończeniu głównego wątku (Spoilery)
Napisane: 20 lip 2014, 17:45
Fechmistrz krzyżaka
Dołączył(a): 16 lip 2014, 11:37 Posty: 369 Lokalizacja: Empok Nor
Gra w: Wei-ch'i
Krótka, daleka od obiektywizmu a już na pewno nie opiniotwórcza analiza fabuły z punktu widzenia gracza pierwszy raz przechodzącego Skyrim’a (wraz z DLC) - bez modyfikacji.
W moim przekonaniu analizę fabuły wątku głównego i towarzyszący mu kontekst satysfakcji z rozgrywki - należałoby zacząć od postawienia pytań: Kiedy ukończyłem główny wątek gry? oraz który z kolei raz gram w Skyrim’a? Jeśli gracz decyduje się realizować wszystkie questy, dla których osią fabuły jest konfrontacja z Alduinem - od samego początku rozgrywki, stawiając na drugim planie rozwój postaci i questy poboczne czy daedryczne - wówczas nie tylko ów gracz pozbawia się możliwości zdobycia cennych daedrycznych itemów, lecz również dysponuje mniejszą siłą, uzbrojeniem, stanem zdrowia, kondycji i magii, że o możliwości upgrade’u broni nawet nie wspomnę - tym samym wysiłek włożony w poszczególne składowe dot. fabuły tj. poszczególne misje wątku głównego - jest niewspółmiernie wyższy w stosunku do wysoko-levelowej postaci, której znacznie łatwiej się walczy (rozpatrywany aspekt walki) Oczywiście wszystko ma swoje wady i zalety. Przykładowo gracz, który pozostawił wątek główny na sam koniec - ja jestem przykładem takiego gracza, może okazać się zawiedziony łatwością pokonania Alduina, posiadając max. ulepszone uzbrojenie, wysokie statystyki czy poprawiające efektywność walki - odpowiednio rozwinięte cechy. Gracz mający niski level w walce z trudnym przeciwnikiem znacznie bardziej doceni wygraną z boss’em jakim jest Pożeracz Światów. Wyzwanie wówczas jakie przed nim stoi będzie dawało większą satysfakcję - przynajmniej na poziomie mistrz czy legendarny. Można porównać to do polowania, myśliwy polujący na lwa (większy trud polowania) bardziej doceni trofeum z jego grzywy, niż futro z upolowanego królika. Chcąc ustosunkować się właściwie do fabuły wątku głównego - muszę cofnąć się o 1568 godz. gry wstecz, ponieważ przez ów czas grałem do momentu rozstrzygnięcia fabuły w Sovngardzie.
Zaczynając grę mamy 17 dz. Ostatniego Siewu, 201 rok 4 E. Gdy ukończyłem grę był 28 dz. Deszczowej Dłoni, 203 rok 4 E, minęły 2 lata czasu gry, zanim podjąłem się ukończenia wątku głównego z finałem w Sovngardzie. (pozostałe wątki realizowałem równolegle do questów gildii). Powodem jest wyjątkowo wciągający świat gry.
Skyrim to moje pierwsze zetknięcie z serią TES, toteż trudno mi porównywać fabułę do Morrowind’a czy Oblivion’a. Od samego początku narzuciłem sobie poziom trudności: mistrz i będąc szczerym - większą satysfakcję przynosiła mi walka z trudnym przeciwnikiem, niż sytuacja w końcowej fazie rozgrywki, gdy mając 117 lvl i obrażenia przy dwuręcznej broni wynoszące 904 dmg. (Smoczy Młot bojowy po szeregu ulepszeń na kamieniu szlifierskim wraz z licznymi premiami do broni dwuręcznej), jednym ciosem kończyłem walkę. Początkowo mając 1 poziom nawet wataha wilków stanowi wyzwanie. Pamiętam jak przemierzając trakty trafiłem na jedną z losowych postaci - norskiego najemnika, który zabijał 1 ciosem. Po dojściu do niego załączała się animacja śmierci. Wówczas trzeba było wymyślić sposób by taką postać pozbawić życia - jeśli miałem w pobliżu gigantów, starałem się ich sprowokować - ściągając na najemnika ich siłę, jeśli miałem możliwość wejść na wzniesienie, by z niego oddawać strzały - wówczas łucznictwo okazywało się największym sojusznikiem w przypadku dysproporcji Dovakhiin - adwersarz. Gdy osiągnąłem poziom na tyle wysoki, by toczyć walki z kilkoma na raz przeciwnikami - wiedziałem, że wysiłek włożony w rozwój postaci opłacił się. Teraz mając obecny 117 lvl. dochodząc do przeciwnika - obojętnie jakiego by nie miał poziomu czy uzbrojenia - zabijam go jednym ciosem (na poziomie mistrza) załączając killing animation. Wyjątkiem są legendarne smoki, gdzie muszę oddać 3-4 ciosy by smok padł martwy. Otóż przedstawiam ów kontekst sytuacyjny, by właściwie oddać swoje ustosunkowanie do fabuły, którą zostawiłem na koniec i chyba to był błąd?. Z jednej strony mam satysfakcję ze zwycięstwa, z drugiej zaś strony - wiem, że łatwo mi ono przyszło. Pociesza mnie jednak fakt, iż musiałem sporo zainwestować w swojego Dovakhiin'a, aby dysponować obecną siłą, ponadto rad jestem z faktu osiągnięcia wszystkiego, co oferuje gra z poziomu walki i przeciwników, których musiałem pokonać na drodze do sukcesu, jak również tych, którzy rzucili mi wyzwanie jak np. Ebonowy Wojownik czy uśpiony na Solstheim - Karstaag. Wracając do samej fabuły wątku głównego, pomimo faktu grania wysoko rozwiniętą postacią - oceniam ją pozytywnie, aczkolwiek okazała się zbyt krótka. Dostając w swoje ręce mapę smoczych kurhanów od Delphine, liczyłem na rozbudowanie tego aspektu rozgrywki, mając nadzieję na szereg walk w zaznaczonych na mapie pozycjach.
Rozczarowujący okazał się krótki wątek z Thalmorem, który początkowo bardzo mnie wciągną i zaintrygował. Spodziewałem się częstszych ataków Thalmorczyków oraz misji polegających na inwigilacji Aldmerskiego Dominium, zbierania informacji i siania dezinformacji - z żalem przekonałem się o max. zawężeniu tego aspektu awanturniczo-szpiegowskiego do jednej krótkiej misji w Thalmorskiej Ambasadzie, ech... Sama fabuła okazuje się liniowa, wręcz pozbawiająca mnogości rozwiązań i nie mam tu na myśli grania wojownikiem/magiem/skrytobójcą. Wśród podstawowych questów można zaobserwować w/w aspekt, choć nie wszędzie: 1.Skyrim - Wątek główny: Zerwane kajdany
Spoiler:
Tutaj pośrednio zyskujemy możliwość wyboru stron Cesarstwo/Gromowładni (pośredni, podświadomy wybór i częste z pojawiających się na forach pytań: Ralof/Hadvar?), gracz zostaje postawiony przed koniecznością obrania drogi ucieczki wspólnie z Ralof’em lub Hadvar’em, chociaż później ów wybór nie determinuje obranej ścieżki w wątku Wojny Domowej Skyrim, to zaskakującym elementem w/w, może okazać się zmiana politycznych zapatrywań Dovakhin’a. Początkowo gracz może okazać się sfrustrowany faktem uwięzienia go przez siły Cesarstwa, może to stanowić powód do obrania Gromowładnych jako sojusznika, jednakże “gdy emocje już opadną”- jak głosi piosenka grupy Perfect, chłodna, zdroworozsądkowa kalkulacja, nowe fakty jak dossier Ulfrika w Thalmorskiej Ambasadzie (misja: “List Żelazny”), księga traktująca o Wojnie Aldmerskiego Dominium i Cesarstwa oraz Konkordacie Bieli i Złota tj. Wielka Wojna (http://pl.elderscrolls.wikia.com/wiki/Wielka_Wojna) czy wreszcie informacje od Delphine nt. Thalmoru, ewidentnie wskazujące na chęć osłabienia Cesarstwa wybuchem rebelii Gromowładnych, inspirowanej działaniami Dominium, które wykorzystało religijny aspekt wiary w Talosa jako pretekst do pośredniej ingerencji na mocy Konkordatu Bieli i Złota, skutkujący wywarciem nacisku na Cesarstwie, które obarczone zostało odpowiedzialnością ogniskującą militarne działania Gromowładnych wobec stacjonującego w Skyrim Legionu - może (ów szereg czynników) zmienić pierwotnie obrany punkt widzenia na aspekt toczącej się wojny.
2.Skyrim - Wątek główny: Cisza przed burzą
Spoiler:
W tym przypadku liniowość gra “pierwsze skrzypce”, jednakże jest to początkowy etap rozgrywki gdzie dopiero poznajemy świat Skyrim’a w tym Rzeczną Puszczę, Białą Grań i jej mieszkańców, zadanie w gatunku pospolitych (jeśli wykonywaliśmy już inne), aczkolwiek gra pierwszy raz jest ekscytująca, bowiem nie wiemy co czeka nas w trakcie eksploracji. Tutaj można śmiało potraktować wątek jako rekonesansowy. Koncentrując się wyłącznie na wspomnianym queście - można nazwać go nudnym i nijakim w kontekście braku akcji, jednakże zachwycającym z uwagi na eksplorację świata gry stanowiącym swoiste “zachłyśnięcie się” pięknem krajobrazów dla początkującego gracza. Wrażenie jakie zrobiła na mnie gra swoją otwartością przestrzeni pozostaje do dziś wyjątkowe i niezapomniane.
3.Skyrim - Wątek główny: Czarnygłaz
Spoiler:
Quest w którym możemy wykazać się możliwością walki zarówno wojownikiem, magiem czy skrytobójcą, którego opcje jednak ograniczone są do używania łuku, bowiem na ciche akcje ze sztyletem mamy zbyt mały poziom by skutecznie go użytkować, przynajmniej na poziomie trudności: mistrz i mówię tutaj o swojej rozgrywce wojownikiem...być może są osoby mające na tym polu większe doświadczenie. W każdym razie - sama rozgrywka jest liniowa, aczkolwiek nie pozbawiająca ciekawości, gdy gramy pierwszy raz, zwłaszcza gdy widzi się norski grobowiec do złudzenia przypominający krypty w Diablo II w piękniejszej oprawie graficznej, aczkolwiek ambient Skyrim'a traci w konfrontacji z Diablo II, gdzie ten drugi nadawał specyficznej atmosfery grozy. Prócz motywu walki mamy również zagadkę (symbole na ścianach i przesuwane filary, które pierwszy raz rozpalają ciekawość, późniejsze grobowce mogą już nudzić tym samych schematem rozwiązań) i możliwość wystawienia na próbę własnej łatwowierności przy spotkaniu z Arvel’em. Nie zapomnijmy również o pułapkach czekających na żądnych sławy awanturników.
4.Skyrim - Wątek główny: Budzenie smoka
Spoiler:
Pierwsze niepozbawione liniowości starcie ze Smokiem. Wykonując je miałem 11 lvl. i ukradzioną z gabloty w Smoczej Przystani - broń elficką, konkretniej - jednoręczny elfi miecz. O ile walka ze smokiem była ekscytująca i trudna na mistrzowskim poziomie ze słabymi statystykami mojej postaci, o tyle samo zadanie - krótkie, dynamiczne, pełne akcji i dające satysfakcję po zabiciu Mirmulnir'a - w przynajmniej moim przekonaniu.
5.Skyrim - Wątek główny: Droga głosu
Spoiler:
Tutaj pierwszy raz odwiedzamy Wysoki Hrothgar, mając możliwość poznania Siwobrodych, zaczerpnięcia lekcji historii Smoczych Dzieci oraz zasmakowania namiastki“potęgi głosu”, który dotychczas stanowił dla Dovakhiin'a egzystencjalną zagadkę. Jeśli chodzi o sam quest, to na jego większą część składa się eksploracja związana z pielgrzymką na Wysoki Hrotgar. Wrażenia estetyczne jakie płyną z tej podróży są niezapomniane- zwłaszcza jeśli dopisze pogoda na dużej wysokości.
Quest w którym nie mogłem narzekać na brak walki począwszy od nekromantów, draugry, szkielety aż na pająkach skończywszy - jest akcja i dynamizm sytuacyjny z drobnym motywem zręcznościowym w postaci zapalających się obelisków oraz niespodzianką jakim jest list zamiast poszukiwanego Rogu Jurgena Wiatrowładnego i nasuwające się pytanie: Kto mnie ubiegł w moich poszukiwaniach? Tajemnica którą chciałem rozwikłać licząc na konfrontację z przeciwnikiem, napędzająca mą ciekawość. Misja zdecydowanie na plus!
7.Skyrim - Wątek główny: Ostrze w ciemnościach
Spoiler:
Tutaj poznajemy tajemniczą właścicielkę listu oraz motywy stojące za zastosowanym fortelem. Spodobało mi się tło wstępnie naszkicowane przez Delphine, wątek upadku Ostrzy, walki z Thalmorem i życia w ciągłej obawie przed zdemaskowaniem determinujące max. ostrożności, która stała się powodem dla zostawienia listu w grobowcu Ustengrav. Sama akcja i zabicie smoka należały do przeciętnych z uwagi na fakt zbicia wielu już smoków - gdy przystępowałem do realizacji questu. Dla gracza, który zostawił poboczne aspekty rozgrywki - walka może okazać się ciekawym wyzwaniem, dla mnie jednak przebiegła szybko i bezboleśnie. Motyw wskrzeszenia przez Alduin'a - Sahloknira okazał się zaskakujący, bowiem pierwszy raz od momentu zrzucenia kajdan z Helgen dostrzec można jakim zagrożeniem jest Alduin, dodatkowo konfrontując ów fakt z mapą smoczych kurhanów na których zaznaczono dużą ich ilość sugerująca skalę zagrożenia ze strony smoków. Rozczarowująca okazała się późniejsza mała liczba wskrzeszonych smoków jak: Vuljotnaak, Nahagliiv czy Viinturuth. Tutaj twórcy gry dali mapę smoczych kurhanów nieadekwatną do liczby wskrzeszonych przez Alduin'a smoczych braci. Szkoda, bowiem ten - wydawać by się mogło drobny element rozbudził moją chęć walki ze smokami, jednakże pociągnięty częściowo, by nie mówiąc kolokwialnie “na pół-gwizdka” wątek i szczegół zarazem okazał się rozczarowujący w tym konkretnym aspekcie.
W tym miejscu chciałbym opatrzyć poniższą misję nieco szerszym komentarzem:
8.Skyrim - Wątek główny: List żelazny
Spoiler:
Uważam ją za najlepszą z misji wątku głównego, utrzymaną w konwencji szpiegowskiej i ukazującą prawdziwe oblicze Elfów Wysokiego Rodu - aroganckich, pompatycznych i skąpanych w splendorze megalomanów, roszczących sobie prawo do dyktatu w Skyrim z tendencją do trzymania “pod butem” Aldmerskiego Dominium - pozostałych mieszkańców prowincji, którzy de facto nie należą do ich jurysdykcji. Jednocześnie rasa przebiegła, konsekwentna i myśląca perspektywicznie w większej skali czasu, lubiąca spiski i intrygi mające osłabić swoich wrogów czego przykładem jest wątek buntu Gromowładnych, ale o tym za chwilę. Samo przyjęcie w Ambasadzie pokazuje kwintesencję fałszu, fasadowość obecnych gości nastawionych na lukratywne kontrakty z Cesarstwem oraz Aldmerskim Dominium, swoiste wazeliniarstwo prezentowane m.in. przez Erikura czy Maven Czarną Różę, dla których wojna stanowi okazję dla ekspansji własnych aktywów. Ciekawym przykładem są słowa Erikura, który zapytany o interesy odrzeka:
Cytuj:
“A jeśli chodzi o honor, no cóż, istnieją pewne luksusy, na które nawet ja nie mogę sobie pozwolić”
Warto zauważyć, co stanowi priorytet dla zebranych gości w kontekście opinii, które padają w Ambasadzie. Amoralny aspekt jest tu nad wyraz transparentny. Kolejny przykład prezentuje obecny na Wieczorku Elenwen - Razelan, który bez kozery odpowiada
Cytuj:
” ...jeśli chce się robić w tych czasach interesy w Tamriel, to cóż, należy przyzwyczaić się do przymilania Thalmorowi. Czy się to komuś podoba, czy nie”
Aż chce się sparafrazować słowa Max Payne’a: “goście aż ociekali słodyczą, byli winni jak diabli!” zwłaszcza słysząc w jakże piękny, dyplomatyczny sposób Elenwen określa działania Thalmoru w Skyrim:
Cytuj:
"Jednym z moich podstawowych obowiązków jest dbanie o coraz lepsze wzajemne zrozumienie pomiędzy Aldmerskim Dominium a mieszkańcami Skyrim"
Cóż za wymowna kwintesencja fałszu, oczywiście synonimem wzajemnego zrozumienia ma być praktykowanie tortur na mieszkańcach Skyrim (np. Etienne Rarnis, Thorald Siwowłosy) w ramach szeroko pojętego dobra obojga narodów. Wracając do Elfów Wysokiego Rodu, obecny na wieczorku Ondolemar - przewodzący justycjariuszom w Skyrim, zapytany: Czy między Thalmorem i Cesarstwem może zapanować prawdziwy pokój?” odpowiada:
Cytuj:
“Bez urazy, ale to tylko kwestia czasu, zanim to twoje przegniłe Cesarstwo zawali się z powodu własnego zepsucia. Panuje pokój, który będzie trwał, dopóki nam to odpowiada. Nie łudź się jednak - to nie jest pokój zrodzony z faktu, że dwa zwaśnione narody dysponują porównywalną siłą. Bardziej pasuje tu określenie ‘cisza przed burzą’ I myślę, że skutki tej burzy będą znacznie bardziej opłakane niż skutki poprzedniej”
Powyższy cytat jest bardziej niż wymowny. Łącząc informacje zdobyte w Salonie Elenwen, zwłaszcza zawarte w dossier Ulfrika Gromowładnego, gdzie możemy przekonać się o intrydze Thalmoru mającej na celu wywołać psychologiczny efekt poczucia winy na synu jarla Wichrowego Tronu - z pozostałymi faktami jak np. informacjami od Delphine czy całokształtem działań Aldmerskiego Dominium - otrzymujemy obraz skali zagrożenia wiszącego nad Skyrim.
Cytuj:
“W wyniku przesłuchania poznaliśmy jego potencjalną wartość (syn jarla Wichrowego Tronu) i przydzieliliśmy śledczemu, obecnej Pierwszej Emisariuszce Elenwen. Utwierdziliśmy go w przekonaniu, iż udzielone przezeń informacje były nieodzowne do zdobycia Cesarskiego Miasta (tak naprawdę miasto padło zanim go złamaliśmy), a następnie puściliśmy wolno”
Ów efekt mógł mieć następujący wpływ na strukturę psychiczną Ulfrika: [*]Po pierwsze wywołać syndrom sztokholmski stosowanymi nań torturami, które jak wynika z powyższego wpisu - mogły mieć dużo gorszy - psychologiczny wpływ, który posłużył jako narzędzie manipulacji. Oto ambitnemu człowiekowi - synowi jarla Wichrowego Tronu, osobie przygotowywanej do objęcia władzy po swoim ojcu, ponadto żołnierzowi dla którego honor, męstwo i oddanie są immanentną częścią norskiej mentalności, wreszcie osobie mającej świadomość własnej wartości - wmawia się, iż jego informacje posłużyły do zdobycia Cesarskiego Miasta. Osoba, która miała o sobie wysokie mniemanie, zostaje nagle “sprowadzona do parteru”, skonfrontowana z brutalną prawdą, która odbiera dumę, pewność siebie, butę, a nade wszystko obciążoną poczuciem winy, które narasta z informacją o kolejnym zabitym żołnierzu, którego oddanie i męstwo poszło na marne, bowiem informacje wielkiej wagi zostały zdradzone wrogowi. Człowiek taki zadaje sobie pytanie: ile warte jest jego życie w kontekście śmierci do której sam się przyczynił? Oczywiście syndrom sztokholmski uwarunkowany jest konkretnymi czynnikami, dla których wspólnym mianownikiem jest specyficzna więź oprawca-ofiara z tendencją do obrony czynów kata, którego działanie usprawiedliwia się w ramach reakcji obronnej w sytuacji wielkiego stresu. W opozycji do tego stwierdzenia stoi fakt nazwania Elenwen podczas Negocjacji u Siwobrodych “Thalmorską Dziwką” Zadaję sobie jednak pytanie: Czy owa więź oprawca-ofiara nie funkcjonuje w podświadomości po długim czasie od tortur (nie koniecznie natury fizycznej) jakim poddawany był Ulfrik? Czy podświadoma więź może skutkować zogniskowaniem działań na celu pośrednim - czyli Cesarstwie, którego upadek doprowadzi do wzrostu potęgi Thalmoru a tym samym - zadowoleniu oprawcy w większej skali czasu? Sama reakcja Ulfrika na obecność Elenwen podczas negocjacji może być również próbą pokazania się obecnym jako zdecydowany i bezkompromisowy pretendent do tytułu Króla Skyrim. Jeśli jest to element kreacji wizerunku, który ma stanowić wyraźny sygnał dla obecnych teraz a w przyszłości decydujących na moot jarlów, to jaka jest rzeczywista kondycja psychiczna Ulfrika? [*]Drugi z psychologicznych aspektów tortur to PTSD (ang. posttraumatic stress disorder) czyli zespół stresu pourazowego o którym przeczytać możemy następująca informację:
Cytuj:
"... – rodzaj zaburzenia lękowego będący efektem przeżycia traumatycznego wydarzenia”
oraz dodatkowo
Cytuj:
“U niektórych osób zaburzenie może utrzymywać się przez wiele lat i przejść w trwałą zmianę osobowości”
Czy jednak skutki takiej traumy byłyby opłacalne dla Thalmoru? Czy człowiek psychicznie wyniszczony byłby w stanie sprawnie funkcjonować jako władca, do tego stopnia, iż utrzymałby stanowisko niszcząc ewentualnych pretendentów do tytułu, którzy domagają się skuteczności działania od człowieka pozbawionego możliwości trzeźwej oceny sytuacji, zaburzonej przez wydarzenia mające miejsce podczas psychomanipulacji ze strony Thalmorczyków? [*]Wreszcie opcja trzecia - wzbudzenie nienawiści do Elfów Wysokiego rodu do tego stopnia, iż agresja uzewnętrzni się militarną akacją wobec najbliższego sojusznika Aldmerskiego Dominium (w kontekście podpisanego Konkordatu Bieli i Złota), tj. Cesarstwa. Chcąc zaatakować Aldmerskie Dominium, uderzając w samo jego serce - potrzeba wielkich środków by dotrzeć do Elden Root, ba w Skyrim nie ma jednostki administracyjnej oraz militarnej kierującej siłami Dominium, jest zaledwie skromna ambasada, która ma niskie znaczenie militarne. Brak tu garnizonów, które można by zaatakować. W Skyrim jest natomiast stacjonujący Legion Cesarski - mający władze skupioną w Samotni, obozy polowe a więc konkretne cele, które można zaatakować w przeciwieństwie do znienawidzonego Thalmoru, który w Skyrim jest niemalże nieosiągalny z militarnego punktu widzenia. Można zatem uderzyć w sojusznika czyli Cesarstwo, które niczym wspomniana “dziwka” sprzedało się Elfom z Alinoru. Oczywiście to jeden z wariantów mający zdestabilizować sytuację w Skyrim na korzyść Thalmoru. Być może jest to nieco “naciągana” opcja, jednakże targany gniewem, pałający żądzą zemsty człowiek często postępuje irracjonalnie. Warto uzupełnić informację o wpis”
Cytuj:
“...śmierć Ulfrica drastycznie zwiększyłaby szanse Cesarstwa na zwycięstwo i zaszkodziła naszym wpływom w Skyrim...”
Widzimy jak bardzo Thalmorowi “na rękę” jest konflikt Gromowładnych vs. Cesarstwo, którego wysiłek wojenny zostaje skupiony na walce z rebeliantami zamiast umacnianiu własnych pozycji. Ze strategicznego punktu widzenia Cesarstwo ponosi straty w ludziach, surowcach, sprzęcie, który zostaje uszczuplony podczas próby zażegnania buntu Gromowładnych - słabnąc powoli “opuszcza gardę” na co tylko czeka Aldmerskie Dominium, by zaatakować osłabioną pozycję wroga. Dlatego w mojej wersji gry Ulfrik poniósł śmierć nie tylko za narażenie Skyrim na osłabienie mogące doprowadzić do aktywizacji działań Aldmerskiego Dominium, lecz również za swój stosunek do Dunmerów i Argonian. Ponadto w kontekście informacji zawartych w księdze" Wielka Wojna pióra Legata Justianusa Quintiusa. Abstrahując jednak od dywagacji politycznych sama misja w moim przekonaniu ma większą wartość w sytuacji grania stylem skrytobójcy i tak też czyniłem, mając odpowiednie perki skradania, przemycone mikstury niewidzialności, smoczy sztylet oraz zwiększający skradanie - zestaw specjalnie przygotowany na tę okoliczność. Misji tego typu jest tak mało w wątku głównym, aż profanacją śmiem nazwać szturmowe rozwiązanie mające na celu wtargnięcie do dalszej części Ambasady, ale to oczywiście moje zdanie - wszak nie każdy lubi "skradankowe" motywy. Misja zdecydowanie na plus!
9.Skyrim - Wątek główny: Szczur zapędzony w kąt
Spoiler:
Również trzymający w napięciu wątek w którym musimy ubiec Thalmorczyków, zanim znajdą ukrywającego się w Szczurzych Norach - Esberna. Nie wiem jak w innych wersjach gry - u mnie jednak miałem 2 Thalmorskie patrole na trasie eskorty (Trasa od Pękniny ->Largashbur -> okolice Avanchnzel -> Hańba Haemaru -> Rzeczna Puszcza) i atak Smoka w okolicy Largashbur. Oczywiście są osoby które zapewne skorzystały z opcji szybkiej podróży - ja wolałem cieszyć się eskortą pod osłoną nocy, ukrywaniem się przed patrolami Thalmoru i towarzyszącemu akcji - dreszczykowi emocji. Wszystko zależy od sposobu w jaki rozegramy misję.
10.Skyrim - Wątek główny: Ściana Alduina
Spoiler:
Misja nastawiona na akcję - walka z renegatami w Iglicy Karth, mocno liniowa jednakże zawierająca szereg odpowiedzi na pytania nurtujące gracza - rola Smoczego Dziecięcia w przepowiedni spisanej na Ścianie Alduina, swoiste uzupełnienie Księgi Smoczego Dziecięcia pomagające zrozumieć naszą rolę w całej historii i wiążące się z nią obowiązki, wymowne spotkanie z przeznaczeniem.
11.Skyrim - Wątek główny: Gardło Świata
Spoiler:
Kolejna misja z odwiedzinami Siwobrodych i nauką smoczych słów, tym razem zaskakuje postać mistrza Thu’um - Paarthurnax’a, który jako smok stawia nas w dalszej części rozgrywki przed dylematem: czy wierność idei Ostrzy jest warta sprzeciwowi wobec Siwobrodych?
12.Skyrim - Wątek główny: Pradawna wiedza
Spoiler:
W tej misji nie musiałem udawać się po Prastary Zwój Smok, z uwagi na wcześniej rozegraną misję z Septimusem Signusem pt. “Okno do świata duchów”, toteż emocje związane z niezwykłą podróżą do Czarnej Przystani oraz Animunkulatoruim Alftandu - miałem już za sobą. Jeśli jednak połączymy podróż do wspomnianych lokacji - jest to jedna z najbardziej tajemniczych podróży, zaś wspomnienie Czarnej Przystani pozostaje niezatarte, cudowne, “magiczne” i rozbudzające wyobraźnię - ileż takich miejsc może znajdować się pod powierzchnią kontynentu?
13.Skyrim - Wątek główny: Zguba Alduina
Spoiler:
Pierwsze starcie z Alduinem, możliwość przekonania się jakim potencjałem bojowym włada zguba zesłana na ten świat. Bardzo pomogła mi tarcza z daedrycznego questu dla Peryite - Łamacz Czarów, najlepsza moim zdaniem tarcza - nie z uwagi na statystyki blokowania obrażeń fizycznych czy premię do ciężkiego pancerza, lecz możliwość blokowania czarów zarówno ognia, lodu, porażeń, wysysania życia etc. Używałem jej do końca gry. Jeśli zaś chodzi o sam quest, na minus zasługuje fakt braku możliwości operowania postacią w czasie cofniętym za pomocą Prastarego Zwoju Smoka, tutaj możliwość li tylko obserwacji zdarzeń okazuje się w moim mniemaniu największym minusem tego wątku.
14.Skyrim - Wątek główny: Upadły
Spoiler:
Cóż za nietuzinkowa intryga pojmania Ohdaviinga, wykorzystanie Smoczej Przystani zgodnie z jej pierwotnym przeznaczeniem, przypominającym o legendzie Numinex’a i Olafa Jedno-Okiego. Jeśli nasz poziom retoryki nie był wystarczająco adekwatny - musimy wziąć udział w misji “Niekończąca się pora roku” na której bardzo ciekawie skonfrontowano główne postacie wojny domowej, ale to już wykracza poza ramy tego skromnego opracowania. Na uwagę zasługuje wzmianka o możliwości lotu na Ohdaviing’u - jednakże jest to tak krótki lot, iż rozbudza apetyt nie zaspokoiwszy głodu ciekawości i towarzyszącej temu euforii.
Misja z gatunku liniowych na ograniczonym obszarze, jednakże na plus zasługuje akcja sprowadzona do walki z draugrami, 2 smokami, oraz duża liczba przeciwników w sile tych pierwszych. Jeśli chodzi o lokację - Skuldafn - jest możliwa do odwiedzenia tylko raz (bez konsoli). Z drugiej strony to kompleks różnych grobowców, które spotykamy w Skyrim, stąd ograniczona liczba odwiedzin tego miejsca nie stanowi negatywnego w mojej ocenie - czynnika w/w misji.
16.Skyrim - Wątek główny: Sovngard
Spoiler:
Sovngard za życia, możliwość spotkania norskich bohaterów w tym Torygg’a, Kodlaka, Svaknir’a, Jurgena Wiatrowładnego, Ysgramora i wielu innych oraz niezwykłość barw wypełniających niebo - mgławic, które możemy zobaczyć w menu perków - wprost zdumiewa. Jako Mistrz Gildii Złodziei nie mogłem odżałować braku możliwości ukradnięcia złotych zastaw ztołowych z Komnaty Męstwa. Trochę rozczarowujący okazał się model Ysgramora - wyglądający inaczej na ekranach ładowania, bardziej tutaj pasował Tsun - Tarczownik Shora, woj olbrzymiej wręcz postawy...no cóż tak zrealizowali to twórcy gry. Jeśli miałbym szukać wad, to na pewno sama lokacja mogła być bardziej rozbudowana, tutaj jest nieco klaustrofobiczna, wiec możliwości eksploracji są nieco ograniczone.
17.Skyrim - Wątek główny: Zabójca smoków
Spoiler:
Tutaj nie ma sensu się rozpisywać, misja finałowa - starcie z Alduinem, które w moim wydaniu przebiegło szybko - przynosząc rozczarowanie błyskawiczną śmiercią Pożeracza Światów. Powodem tego była dobrze rozwinięta postać mojego Dovakhiina oraz wartość obrażeń dla broni dwuręcznej przy miksturze dającej 147% + pozostałe ulepszenia tj. Naszyjnik z premią 48% + pierścień z premią 48% + buty dające 48% + rękawice z premią wynoszącą 48% + max. rozwinięte kowalstwo i legendarna broń + rozwinięte do granic możliwości obrażeń broni dwuręcznej (wszystkie perki) - sumaryczna wartość obrażeń wyniosła 2233 dmg i to było powodem mojej przewagi i szybkiego rozstrzygnięcia walki. Otóż grając pierwszy raz przeceniłem siłę Aldiuna, myśląc, iż jest to najtwardszy z przeciwników, na którego przygotowywałem się przez całą rozgrywkę. Paradoksalnie poprzez w/w czynniki - zamiast zapewnić sobie długą i wypełnioną emocjami walkę na którą czekałem całą grę (moja rola ograniczyła się do oddania 2 ciosów, kończących finał) zapewniły mi szybkie rozstrzygnięcie bez epickiego splendoru. Po powrocie do Skyrim nie było fanfar, oklasków, powitania - moja misja przeszła bez większego echa...czasem jakiś strażnik powie
Cytuj:
“udało Ci się pokonać wielkie zło wiszące nad Skyrim, ocalić nasz kraj i nasze dusze”
i to wszystko na co można liczyć od mieszkańców, jarlowie też nie wykazują zainteresowania zabiciem Alduina, nawet sam Balgruuf Większy, który widział mój lot na Ohdaviin’gu i uczestniczył w pojmaniu smoka mającego mnie zanieść na przedsionek Sovngardu. Jedynie Delphine, Paarthurnax i Arngeir - wyrażają wdzięczność w stosunku do wykonanej misji.
Podsumowując wszystkie misje wątku głównego - i to trzeba wyraźnie zaznaczyć!, nie są pozbawione ciekawości, akcji, intrygi, zagadki czy godnego wysiłków bohatera - heroicznego boju w finale, jednakże są to misje krótkie, których zakończenie nie kończy możliwości rozwoju postaci, poznawania nowych miejsc i ludzi oraz związanych z nimi historii. Koniec gry nie determinuje spadkowej tendencji zainteresowania światem Skyrim’a. Atutem gry jest wielowątkowość czekająca w misjach Gildii, misjach daedrycznych, misjach które nie zostały oznaczone jak np. poszukiwania Isabelle Rolaine, zagadka zaginionych uczniów Akademii Magów, rozwikłanie tajemnicy zaginionych w pobliżu Smoczymostu mieszkańców oraz wiele innych możliwości, które Skyrim daje graczowi również włączając w to modyfikacje. Skyrim to kraina możliwości, które czekają na odkrycie, wśród których są m.in mapy skarbów. Oczywiście - spyta ktoś: po co tyle złota graczowi, zwłaszcza gdy kończy się wątek główny, ale odpowiedzią jest chęć eksploracji świata, podejmowanie wyzwań zupełnie jak z górami...często alpinista zapytany - po co wspina się na tę czy inną górę - odpowie: bo góry istnieją stanowiąc wyzwanie dla człowieka, zaś ich pokonanie jest symbolem o fundamentalnym znaczeniu. W przypadku Skyrim, zwłaszcza z patchem 1.9 mamy możliwość nieustannego rozwoju postaci poprzez reset drzew umiejętności. Daje to możliwość rozwoju postaci i zdobywanie dodatkowych umiejętności zarówno dla maga, wojownika co skrytobójcy. Oczywiście zostawianie rozwoju postaci na koniec rozgrywki jest w moim mniemaniu wielkim błędem, pomimo późniejszej łatwości pokonywania przeciwników. Jeśli jestem prawdziwym fanem Skyrima, wykonam wszystkie misje, poznam wszystkie miejsca, wyczerpię możliwości oferowane przez grę zarówno na polu fabularnym jak i związanym z rozwojem postaci. Nie chcę żeby zabrzmiało to jak forma lansowania się na forum, ale przedstawie na poniższym filmiku kilka statystyk swojej postaci.
Wiem, że są gracze mający wyższy, niż mój poziom (moją postać rozwinąłem na 117 lvl), świadczy to o ich zdeterminowaniu, pasji i podejściu do kwestii związanej z rozwojem postaci, która jest immanentną częścią ludzkiej egzystencji, zakorzenioną w podświadomości, egzystencji w której nieustannie się rozwijamy - nie zawsze w tym samym tempie, lecz sam fakt przeniesienia tejże chęci na wirtualny grunt, zobrazowany w odpowiedni sposób daje pewną skalę poznawczą umożliwiającą właściwe ustosunkowanie się do w/w kwestii. Na koniec przykład do jakiego poziomu można rozwinąć postać. Nie wnikam w to czy gracz użył komendy player.setlevel 1000 - nie mam do tego logicznych podstaw by powątpiewać, widząc jednak ilość zresetowanych perków na filmiku (2531 razy zresetowane drzewo iluzji), zastanawiam się nad jego prawdziwością w kontekście prezentowanego nań poziomu.
Odpowiadając na postawione na początku pytanie - dla osoby, która nie zna Skyrim'a jest to gra nie tylko warta polecenia, lecz również pozycja obowiązkowa mająca spory dorobek w postaci modyfikacji umożliwiających eksplorację nowych lokacji i związaną z tym - możliwością realizacji nowych wątków fabularnych. Sama gra zasługuje na uznanie, ale mocno nieobiektywny okazałby się fakt braku wzmianki o błędach, które Skyrim posiada - zarówno CTD (miałem ok. 10 - 12 wypadów na pulpit przez 1500 godz. rozgrywki) jak również tych wymagający konieczności użycia konsoli z komendą set.stage. Istnieją jednak sposoby ich rozwiązania. Grając pierwszy raz - ma się ochotę zanurzyć w tym świecie i poznać pełnię jego walorów, ale wszystko zależy tak naprawdę od nas i naszego nastawienia. Są osoby, które zniechęcą się liniowością fabuły i drobnymi błędami - w moim mniemaniu odrzucenie tak wspaniałej gry do duży błąd pozbawiający nas wspaniałej przygody z piątą odsłoną The Elder Scrolls. Teraz jednak muszę odpocząć od Skyrima, przynajmniej na rok...później, hmm - mam zamiar zagrać Khajiit'em. Pozdrawiam - zwłaszcza osoby, które nie zasnęły przy tej mini-recenzji wątku głównego i samej gry!
_________________
Ostatnio edytowano 20 lip 2014, 22:00 przez Keldorn, łącznie edytowano 1 raz
Tytuł: Re: Wrażenia po ukończeniu głównego wątku (Spoilery)
Napisane: 20 lip 2014, 21:59
Pierwsza zarwana nocka
Dołączył(a): 22 sty 2013, 14:37 Posty: 685 Lokalizacja: Krzesło przed komputerem
Gra w: Życie
Szkoda, że na tym forum nie ma możliwości dawania jakichś piw albo plusów za posta, bo żeś pan się nad tym naprawdę namęczył. Naprawdę fajne zestawienie głównych questów i ich obiektywna ocena. Szkoda że nie miałeś styczności z poprzednimi seriami, bo nie miałeś porównania. Fakt, że wg. mnie trochę przeceniasz fabułę Skyrima, bo w porównaniu do innych cRPGów (np. taki Risen) wypada miernie co najmniej, ale to w końcu TES więc rozbudowanego wątku próżno szukać, ale to moja opinia.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 7 gości
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników