To burmistrz zalał miasto. Wyniósł wszystkich zarażonych uchodźców Plagą, którym i tak nie dało się pomóc. Burmistrz uciekł i towarzysze stwierdzili, że źle postąpił. No ja się zastanawiam czy na pewno był zły. Jedynym lekarstwem na Plagę było dołączenie do Szarej Straży. Oddzielił zarażonych uchodźców od mieszkańców i skrócił męki im. To była wojna, a wtedy trzeba była próbować się ratować na każdy sposób. Prawdopodobnie dzisiaj znów zabawię się w sędziego i nie skażę burmistrza, bo moim zdaniem w takim wypadku postąpił dobrze.

Nie do końca, bo on skazał nie tylko chorych uchodźców, ale wszystkich uchodźców i chorych mieszkańców. Jeśli w starym Creastwood znajdziesz jaskinię, to będą tam leżeć szkielety tych, którzy w efekcie poumierali z głodu, bo woda ich nie zatopiła. Nie skrócił ich męki, a nawet wręcz przeciwnie. Śmierć przez utopienie jest dużo szybsza niż powolny zgon z głodu. Także wg mnie jest winny, bo chociaż chciał... "dobrze", to skazał ich na dużo większe cierpienie.

W każdym razie jest misja przy stole narad, że można go znaleźć i później w Twierdzy osądzić.

Ja nie twierdzę, że jest niewinny. Źle zrobił, ale chciał ratować swoje życie i mieszkańców przed zarazą. Tak jak w me3 jedna Asari (to nie spoiler, a podsłuchana rozmowa, nie ma wpływu na rozgrywkę więc spokojnie) zabiła szlochającą dziewczynkę, aby siebie uratować. Zabiła niewinnego, aby samemu móc przeżyć. Obydwoje niemoralnie postąpili, ale tylko dlatego, aby swoje życie ratować. W obliczu wojny jestem w stanie to zrozumieć