Senetus
Po prostu ruszył przed siebie podziwiając architekturę.

Sayi

Chłopak nie protestował i powoli, acz systematycznie jadł.

Senetus

Architektury dużo to nie było. Pojedyncze budynki nie reprezentowały wysokiego poziomu. Nawet jak na Westeros

Maira

W oddali wreszcie je zobaczyła. Niewielkie miasteczko, otoczone niskim murem. Widać było też dziesiątki namiotów.

Maira

- O! - wyrwało jej się. Takiego zjazdu, tylu namiotów nie widziała jeszcze. Wyobrażała sobie coś na kształt wiejskiego festynu... No może ze trzy razy większego. Ale to było dużo, dużo większe. Pogubiła się w liczeniu - Jej. Tyle ludzi.
Wychyliła się bardziej i omal nie spadła. Przytrzymała się ramienia rycerza.
- Przepraszam.

Sayi

Kiedy skończyła karmić chłopaka, dorzuciła patyków do ogniska.
-Muszę Ciebie zostawić na jakiś czas. Odpocznij sobie.
Spojrzała na towarzyszkę i gestem dłoni przywołała do siebie. Ruszyła w stronę jarmarku. Musi znaleźć jakieś przejście, gdzie nikt jej nie zobaczy. Wieczorem czy nocą najlepiej się uwalnia zwierzęta.

Sayi

Chłopak skinął delikatnie głową i otworzył usta.
- Niech pani uważa.... na nich.

Nie było szans na wejście na teren jamrarku nie dając się zauważyć. Wszystko otaczał mur, a przy dwóch wejściach stali strażnicy. Tymczasem powoli zaczęło się ściemniać.

Maira

Zbliżyli się do wejścia. Straż pełniło dwoje strażników. Trzeci stał za nimi z jakąś listą. Gdy koń się zbliżył odezwał się.
- Nazwiska? Imiona? Jeśli wolno.

Maira

Czekała aż rycerz poda swoje. Starsi mają pierwszeństwo.

Sayi

Oj było kiepsko, ale da się załatwić. Zestrzeli jednego i drugiego strażnika, a potem ukryje ich ciała.

Maira

Rycerz odpowiedział.
- Fergas Bullin
Strażnik zanotował.
- A ta młoda panna?

Sayi

Problemem mogło być podejście do ciał. Od skraju lasu do murów było dobre kilkaset metrów.

Erys

Ani ślad konia.

Maira

Podczas swojego pobytu w mieście dziewczyna szybko zorientowała się, że o ile z nazwiskiem konkretnego rodu można trafić kłamstwem jak z procy w płot, to nazwiska bękartów są bezpieczniejsze niż byle chłopskie imię. Nikt nigdy nie wie, który bastard może mieć ciche poparcie rodziny.
- Mara Hill. - Usmiechnęła się do strażnika.

Senetus
Podrapał się po głowie i ruszył do karczmy.