 |


Autor |
Wiadomość |
Paranormal
|
Tytuł: Re: Ulubiony akt w Wiedźminie. Napisane: 07 sie 2013, 20:33 |
|
Nałogowiec |
 |
 |
Dołączył(a): 19 lis 2011, 17:30 Posty: 22463
|
Ja mówię o tym fabularnie. W prologu byli Lambert i Eskel, moje ulubione postacie z sagi. W pierwszym akcie nie łaziło się wszędzie bez sensu, tylko cały czas się działało na jakimś skoncentrowanym polu. I to odgadywanie kto jest zły, kiedy tak naprawdę nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
_________________ Tinka Tylko głupcy ślepo trzymają się zasad, mądrzy ludzie jedynie przyjmują je do wiadomości.
Błąd Czasu Jedz jak oni. Kochaj to co oni. I żyj tak jak oni. Ubieraj się jak oni. Jedź razem z nimi. I bądź razem z nimi.
|
|
Góra |
|
 |
|
|
Lord Quest
|
Tytuł: Re: Ulubiony akt w Wiedźminie. Napisane: 08 sie 2013, 19:03 |
|
Fechmistrz krzyżaka |
 |
 |
Dołączył(a): 05 sie 2013, 14:26 Posty: 324
|
Też bym się jednak wahał pomiędzy aktem III, gdyż wiedźmin zmieniał się w superdywersanta i agenta - to tu, to tam, przechwycać dokumenty, uruchamiać wpływy, przechodzić przez tajemne przejścia, wjazd do bazy pełnej uzbrojonych po zęby wrogów, na koniec efektowny pojedynek z Magistrem, ucieczka przed królową kikimor, potem stawić czoła księżniczce Addzie... i jej bandzie zabijaków. Kompilacja filmów akcji osadzona w świecie fantasy! Najlepszym plusem tego aktu była baza Salamander na dawnym obozie Scoiatel na bagnach - wiedźmin wchodzi i urządza absolutną rozpierduchę!
|
|
Góra |
|
 |
Wulfrik
|
Tytuł: Re: Ulubiony akt w Wiedźminie. Napisane: 07 wrz 2013, 16:30 |
|
Adept analogów |
 |
 |
Dołączył(a): 29 gru 2011, 04:16 Posty: 264 Lokalizacja: Ziemia
|
Akt II. Klimat Wyzimy Klasztorniej, biedota dookoła... Świetny wątek z detektywem, Kalkstein i jego wieża, bagna i nocne polowania na stwory do zleceń... Bardzo mi się podobał.
Akt IV też fajny, ale w finałowej części oczekiwałem czegoś więcej i odpływałem stamtąd z niedosytem. Akt V za krótki, ale można to zrozumieć jako przygotowanie do finału.
|
|
Góra |
|
 |
Lord Quest
|
Tytuł: Re: Ulubiony akt w Wiedźminie. Napisane: 30 wrz 2013, 14:15 |
|
Fechmistrz krzyżaka |
 |
 |
Dołączył(a): 05 sie 2013, 14:26 Posty: 324
|
Epilog mógłby byc moim ulubionym aktem: muzyka "Dead city" ze Starej Wyzimy robi tutaj lepsze i bardziej niezapomniane wrażenie, przechodząc przez ruiny Wyzimy Klasztornej czułem się dziwnie, rozmiar rozpaczy i tragedii jest tu ogromny. Jeżeli zabiliśmy Addę i Vincenta, pozwoliliśmy umrzec Abigail i wybierzemy neutralnośc, to fabuła będzie niesamowicie mroczna: spotkanie z pełną wyrzutów Carmen i jej historia życia na Podgrodziu... Szkoda, że twórcy nie przewidzieli w fabule tego, że w bezpiecznym domu pojawią się i Wielebny, i jego córka Carmen. To by było epickie! Niestety, po wkroczeniu do klasztoru dalsza częśc nie jest już tak ciekawa: przeciwnicy są do bólu słabi, pokonanie każdego z nich (nawet Króla Gonu i Wielkiego Mistrza) to bułka z masłem... No, wielka szkoda, że epilog nie okazał się taki wymagający...
|
|
Góra |
|
 |
Kałach
|
Tytuł: Re: Ulubiony akt w Wiedźminie. Napisane: 30 paź 2013, 18:18 |
|
Casual |
 |
 |
Dołączył(a): 27 paź 2013, 20:00 Posty: 9
|
Głosuje na akt IV, a to za sprawą bardzo klimatycznych lokacji. Brzeg, pola i Odmęty to moje ulubione miejsca w tej części Wiedźmina. Poza tym w akcie IV jest masa fajnych wątków pobocznych - Wesele, konflikt ras, Berengar.
|
|
Góra |
|
 |
Lord Quest
|
Tytuł: Re: Ulubiony akt w Wiedźminie. Napisane: 14 lis 2013, 14:19 |
|
Fechmistrz krzyżaka |
 |
 |
Dołączył(a): 05 sie 2013, 14:26 Posty: 324
|
W akcie IV fajne jest to, że nie ma długo ładujących się lokacji, jest mnóstwo potworów, spotyka się Berengara, ale lokacje są tak otwarte, że końcówka zadania "W pełnym słońcu" polega na łażeniu w tę i z powrotem, poza tym dziadowskie nagrody w zadaniach, które się już nie przydają na tym etapie gry (oprócz wpływających po ich zakończeniu ilości PD), mało używania miecza stalowego, brak północnic, nieśmiertelnośc emanacji króla Gonu... i jest tak jakoś za spokojnie... Po zakończeniu aktu III gra traci swój impet, nawet walka z Azarem i Wielkim Mistrzem tego nie poprawia, chociaż siekanina z mutantami sprawia wielką frajdę.
|
|
Góra |
|
 |
Astarte
|
Tytuł: Re: Ulubiony akt w Wiedźminie. Napisane: 02 gru 2014, 17:30 |
|
Nałogowiec |
 |
Dołączył(a): 10 wrz 2012, 07:36 Posty: 1522
Gra w: Skyrim, Wiedżmin 2, Rome II
|
Mi najbardziej podobał się epilog i akt IV, bo były najbardziej klimatyczne i naprawdę interesujące. Na podium umieściłabym również prolog za obecność Eskela. Szkoda, że w późniejszej grze nie występują inni wiedźmini z książek Sapkowskiego (którzy w samych książkach też pojawiają się rzadko). Mam nadzieje, że w Wiedźminie 3 dostaniemy rozbudowaną historię Eskela, Vesemira i Lamberta, co sugeruje trochę zwiastun.
_________________ http://astarte21.blogspot.com/
|
|
Góra |
|
 |
Mathiasso
|
Tytuł: Re: Ulubiony akt w Wiedźminie. Napisane: 11 sty 2015, 01:47 |
|
Casual |
 |
Dołączył(a): 11 sty 2015, 00:34 Posty: 13 Lokalizacja: Ruda Śląska
Gra w: Wiedźmin 3
|
Bardzo ciekawie postawione pytanie  . Prolog był stosunkowo nudny i przygnębiający dla mnie. Leo ginie, Triss ranna, laboratorium okradzione, siedziba wiedźminów zniszczona. Do tego poza walką z bossem nic ciekawego się nie działo. Akt I był już zdecydowanie ciekawszy. Choć przyznam szczerze, że gdyby nie pogrom i walka z Bestią na sam koniec, to też brakowałoby mi tutaj polotu  . Największym plusem tego aktu na pewno jest to, że mogliśmy poczuć niejako na własnej skórze realia ubogiej wsi, dotkniętej zarazą, pełnej parszywych dwulicowców z podłym duchownym na czele - to dosyć pouczające, choć oczywiście jak w przypadku każdej gry fabularnej należy traktować ją z przymrużeniem oka na pewne przerysowania i stereotypy. Akt II jest pełen bardzo ciekawych wątków. Od więzienia, przez kanały i walkę z kuroliszkiem, następnie śledztwo i niesamowite jego rozstrzygnięcie. Oprócz tego bagna: pomoc ceglarzom i drwalom, sprawa Dziadka-kanibala, druidzi, tajemnicza Wieża... Nasze pierwsze (jeszcze drobne) udziały w konflikcie między Zakonem a Scoia'tel. Nie zabrakło i wątku towarzyskiego - Shani, impreza, pojawienie się wątku miłosnego... W tym akcie chyba nie zabrakło niczego, a już na pewno nie walki z Azarem i Magistrem  . Akt III stanowi naturalną konsekwencję, a właściwie kontynuację drugiego. Tym razem akcja dzieje się w dwóch dzielnicach, więc jest jeszcze bardziej rozbudowana. Dochodzą poważne wątki polityczne, coraz bardziej musimy się decydować, po której stanąć stronie konfliktu. Ciekawe rzeczy dzieją się także na bagnach. Bardzo fajnym elementem fabularnym okazał się wg mnie lykantrop-superbohater  . Rozbrajanie kolejnych baz Salamandry i potyczka w jej jaskiniowej siedzibie także niezła, choć bez szaleństw - dopiero Królowa Kikimor trochę rozruszała Geralta tak na dobrą sprawę. Z tego aktu zapamiętam bezcenny komentarz Leuvardena o teleportacji i flaczkach  . Akt IV średnio mi się podobał. Nie powiem, poszczególne zadania bardzo interesujące, motyw Pani Jeziora czy tragedii siostrzanej bardzo wyraźnie nawiązują do kultury słowiańskiej, co stanowi zresztą moim zdaniem podstawowy atut Wiedźmina jako uniwersum. Jednak jak na moje za dużo chodzenia, a trochę za mało akcji (są bardziej momenty, kiedy akcja zwalnia i przyspiesza). Akt V to typowa krwawa jatka. Grałem po stronie Zakonu, więc pomagała mi Biała Rayla i Zygfryd. W tym akcie było kilka dobrych momentów: zabicie de Wetta, sprawa Addy-Strzygi, Stare Dworzyszcze i walka z mutantami. Same pojedynki z Kościejem czy Azarem były niezłe. Fajnie, że Zygfryd tak dużo razy mi pomagał, to jedna z moich ulubionych postaci w grze. Wreszcie Epilog... Przyznam, że żadne zakończenie jakiejkolwiek gry jeszcze nigdy nie zryło mi tak bani jak Wiedźmin. Co tu dużo mówić... świetny pomysł ze sprowadzeniem kilku najważniejszych postaci do końcówki, aby z nimi porozmawiać, następnie ta wizja Mistrza Zakonu, stanowiąca podsumowanie naszych dotychczasowych wyborów. W końcu walka z Jakubem. I gdy wydaje się, że to już koniec, pojawia się Król Gonu... Jakby tego było mało, po przebudzeniu rozmowa z Jaskrem, z której wynika całkiem prawdopodobne przypuszczenie, że Wielkim Mistrzem mógł być Alvin. To wywołało u mnie mnóstwo przemyśleń. Summa summarum, głosuję na Akt II, choć najchętniej wybrałbym jednocześnie Epilog. Ale z racji tego, że akt II dostarczył mi dłuższej frajdy, wybieram właśnie go.
|
|
Góra |
|
 |
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 4 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
 |